Kierowca zawodowy – współczesny towar deficytowy

Kierowca zawodowy. Zimny łokieć, czerwone Marlboro w kąciku ust, z głośnika dobiegają kolejne takty „Higway to Hell” AC/DC a przed tobą tylko rozmyta blaskiem promieni słonecznych prosta droga i… freedom. Tyle w sferze fantazji. Niestety, jak pokazuje praktyka, praca kierowców zawodowych nijak ma się do romantycznej wyobraźni. Dlatego masowo odchodzą z zawodu. A bez nich…

Ostatnie lata w Europie dobitnie pokazują, jak ważną grupę zawodową stanowią kierowcy. Jakby nie patrzeć, w ostatecznym rozrachunku od ich mobilności i dostępności zależy niemalże każda branża. Bez dostawców nie poradzi sobie błyskawicznie rozwijający się sektor e-commerce, nie dadzą rady rolnicy, w tym sadownicy, sprzedawcy, prywatne przedsiębiorstwa a w skrajnych przypadkach nawet niektórzy influencerzy. Skąd jednak wziął się rynkowy deficyt kierowców zawodowych?

Kierowca zawodowy na Wyspach Brytyjskich gatunkiem prawie wymarłym

1 lutego 2020 roku. Historyczna data. Miliony Brytyjczyków wychodzą na ulice, aby świętować wyjście ich ukochanego kraju z Unii Europejskiej. I chociaż wiedzieli, że tak radykalny krok, jakim było porzucenie Unii Europejskiej może nastręczyć pewnych problemów, nikt chyba nie pomyślał, że będą one aż tak dotkliwe.

Jeden z największych kryzysów, jakie możemy zaobserwować w Wielkiej Brytanii dopadł właśnie branżę logistyczną. Gdyby na proste hasło „Kierowca zawodowy poszukiwany od zaraz” naprawdę zgłaszali się chętni, brytyjski rząd prawdopodobnie obkleił by tego typu kartkami każdy słup w kraju. Szacuje się, że z różnych powodów po Brexicie wyspy opuściło nawet 20 tys. kierowców. Sytuację pogorszyła dodatkowo pandemia, generując jeszcze większe dziury w tym sektorze. Ogólnie szacuje się, że w Wielkiej Brytanii brakuje nawet 100 tys. kierowców.

Co to oznacza nie tylko dla gospodarki, ale i przeciętnego Brytyjczyka można dostrzec gołym okiem. Braki towarów na sklepowych półkach, zamykanie stacji paliw, zakorkowane porty towarowe. Rząd rzuca kolejnymi komunikatami rodem z Apokalipsy, próbując się chwytać nawet takich rozwiązań jak „zaprzęgnięcie” żołnierzy do przewożenia towarów.

Całość wygląda trochę jak z niezłego filmu katastroficznego. Ale… czy w Polsce może nas czekać podobna sytuacja? Czy w naszym kraju kierowca zawodowy również stanie się wymierającym gatunkiem wymagającym pilnego wskrzeszenia?

Kierowca zawodowy w Polsce

Pomimo tego, iż naszemu krajowi daleko jeszcze (stety lub nie) do tak fantazyjnych pomysłów jak opuszczanie Unii Europejskiej, kryzys w branży logistycznej za chwilę może dotknąć i nas. Nie jest to wcale melodia dalekiej przyszłości.

Kierowca zawodowy

Kierowca zawodowy w Polsce to deficytowy zawód

W Polsce obecnie szacunkowo brakuje 120 tys. kierowców, co stanowi wzrost o ok. 20% w stosunku do prognoz chociażby z roku 2019. Być może jeszcze specjalnie tych dziur nie odczuwamy, ale… Według statystyk ponad 20% obecnie zatrudnionych kierowców rozważa zmianę pracy w przeciągu najbliższych trzech miesięcy.

Plusem, który może pozwalać nam czuć się względnie bezpiecznie jest w miarę niezła sytuacja (jeszcze) jeśli chodzi o transport krajowy. Kryzys dotyka głównie transport międzynarodowy, a firm zajmujących się tą działką w naszym kraju jest wiele. Fakt względnej stabilności transportu krajowego wynika z prostych czynników. Przeciętny kierowca zawodowy w tym sektorze ma zwyczajnie więcej czasu dla rodziny, realizacji innych rzeczy i może być bliżej domu. Niemniej jednak według statystyk delikatnie mówiąc wciąż nie jest to branża najchętniej wybierana przez młodych Polaków.

Kryzys logistyczny a sadownictwo

Czy kryzys w sektorze logistyki może dotknąć również branże sadownicze i rolnicze? Brak kierowców oznacza brak dostaw, a to z kolei prowadzi do przepełnionych magazynów i marnowania wyprodukowanej żywności. Wystarczy spojrzeć na przytaczaną już Wielką Brytanię. Tamtejsi rolnicy z powodu braku kierowców ciężarówek w ostatnich miesiącach zostali zmuszeni do wylania setek tysięcy litrów mleka.

Spójrzmy jednak na to, co może zadziać się u nas. Branża owocowo-warzywna w Polsce w ogromnym stopniu opiera się na handlu z Europą Zachodnią. Całość odbywa się tylko drogą lądową. Kryzys logistyczny i brak kierowców mogą wstrzymać dostawy, opóźnić transakcje a nawet doprowadzić do zerwania ważnych kontraktów i całkowicie poskładać mapę szlaków handlowych. Problemy się skumulują – do klęski urodzaju dołączy zaleganie towaru, którego nie będzie miał kto odebrać od rolników i dostarczyć do klientów. Cóż z tego, że mamy świetne jabłka, jeśli nie będziemy mogli ich wyekspediować?

Co gorsza próżno nam szukać rozwiązań na innych połaciach jak choćby droga morska i handel z krajami azjatyckimi. Temat ten wciąż siedzi w powijakach i póki co nie zanosi się, aby miało być lepiej. Mimo iż nasi włodarze działają, jak mogą.

Kryzys logistyczny i brak kierowców mogą zeżreć branżę sadowniczą od środka. Wszak do produkcji owoców potrzebnych jest wiele specjalistycznych fabrykatów – nawozów, środków ochrony, podzespołów czy części zamiennych do maszyn rolniczych. Większość z tych rzeczy nie może być przecież transportowana przez „zwykłych” kierowców, ale takich, którzy posiadają konkretne uprawnienia zezwalające na ich przewóz. To zaś rodzi kolejny problem, jakim jest wymóg doszkalania dostawców, a co za tym idzie – wydawania dodatkowych, niemałych często pieniędzy. Brak odpowiedniego zaopatrzenia w towary niezbędne do uprawy w oczywisty sposób może przerodzić się nie tylko w mniejszą produkcję, ale też pogorszenie się jakości wytwarzanych dóbr. A tego rodzaju ubytki konkurencja wychwytuje błyskawicznie.

 

Czy artykuł był przydatny?

Kliknij na gwiazdkę, by zagłosować

Ocena 5 / 5. Liczba głosów 1

Na razie brak głosów. Możesz być pierwszy!

DOPŁACAMY 80 ZŁ netto*Kup teraz Maksymalna wydajność z uprawy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *