Pozostałości środków ochrony roślin w owocach
Środki ochrony roślin stosowane są w ogromnej ilości w większości krajów świata. W Polsce, w porównaniu z innymi państwami Europy sięgamy po nie zdecydowanie rzadziej. Oczywiście wiele zależy od chronionych upraw i intensyfikacji produkcji. Niewątpliwie sadownictwo to dziedzina rolnictwa zużywająca dość dużo pestycydów, przez co ryzyko wystąpienia pozostałości środków ochrony roślin w owocach jest realne.
Pod względem zużycia środków ochrony roślin Polska plasuje się w drugiej dziesiątce wśród krajów UE. Wobec pierwszej Belgii, gdzie rolnicy stosują średnio 8 kg substancji czynnych na hektar, w Polsce jest to zaledwie 2,5–3,0 kg/ha. Obecnie, tj. na koniec maja 2022 r., zarejestrowanych jest w naszym kraju prawie 2700 środków z różnych grup chemicznych. Największą grupę stanowią herbicydy (ponad 40%), drugą — fungicydy (35%), ostatnie miejsce na podium zajmują zoocydy (15%). Poza podium mamy jeszcze regulatory wzrostu. W bezpośrednim zwalczaniu szkodników stosuje się 95% syntetycznych środków ochrony roślin. Używanie na tak dużą skalę substancji obcych w przyrodzie stanowi zatem duże zagrożenie. Jednym z nich jest możliwość kumulacji i pozostałości środków ochrony roślin w płodach rolnych.
Losy pestycydów w środowisku
Bardzo niewielka część środków ochrony roślin aplikowanych w czasie zabiegów niszczy szkodniki, patogeny czy chwasty. Pozostała część zanieczyszcza glebę, wodę i atmosferę. Później środki te krążą w przyrodzie i przemieszczają się do innych ekosystemów. Mogą być zmywane z roślin przez deszcz i zwiewane przez wiatr. Zatruwane są organizmy niebędące celem zwalczania. Skutki obecności syntetycznych substancji w środowisku są generalnie mało przewidywalne. Ubocznym skutkiem stosowania pestycydów jest również tworzenie się odpornych populacji agrofagów. Na niebezpieczeństwo zatrucia najbardziej narażone są osoby wykonujące zabiegi w gospodarstwach. Wyjątkowo do zatruć dochodzi w procesie produkcji i dystrybucji środków. Pośrednio, ryzyko zatrucia pestycydami dotyczy jednak każdego, kto spożywa płody rolne, w tym owoce pochodzące z sadów i plantacji jagodowych.
W przypadku sadów, zwłaszcza jabłoniowych ryzyko wystąpienia pozostałości środków ochrony roślin w owocach jest bardzo duże. Na jabłoniach występuje bardzo liczna grupa szkodników i patogenów wymagających bezpośredniego zwalczania. W intensywnie prowadzonym sadzie w sezonie wykonuje się co najmniej kilkanaście różnych zabiegów ochrony roślin. Środki stosowane na początku sezonu raczej nie stanowią dużego znaczenia, gdyż zdążą się rozłożyć przed upływem karencji, a co dopiero do zbiorów.
Jednak te, które stosowane są w czasie tworzenia zawiązków i dojrzewania owoców mogą stanowić bardzo poważny problem dla zdrowia konsumentów. Takie agrofagi jak owocówka jabłkóweczka, zwójki liściowe, mszyce, przędziorki, czy parch jabłoni albo choroby przechowalnicze wymagają wielokrotnej interwencji przez cały sezon wegetacyjny. Przecież drugie pokolenie owocówki jabłkóweczki pojawia się i bywa zwalczane, gdy jabłka są już niemal gotowe do zbioru. W tym przypadku nawet nieznaczne nieprzestrzeganie karencji grozi pozostaniem substancji czynnej w owocach. Ogólnie rzecz biorąc, nie ma co liczyć, że środek rozłoży się w zerwanych owocach w przechowalni. Procesy metaboliczne zachodzące w owocach ulegają wówczas zahamowaniu. W przypadku upraw szybko rosnących, jak truskawka czy niektóre jagodowe, ryzyko pozostałości w owocach jest jeszcze większe.
Wieloetapowy rozkład substancji czynnych środków ochrony roślin w środowisku
Substancje czynne środków w środowisku rozkładają się wieloetapowo. Przy czym pierwsze produkty rozpadu również mogą działać toksycznie na środowisko oraz człowieka. Rozkład pestycydów w środowisku uzależniony jest od wielu czynników, m.in. aktywności mikroorganizmów, warunków atmosferycznych, typu gleby i jej właściwości fizykochemicznych. Ustalając karencję dla poszczególnych upraw, bierze się pod uwagę znaczny margines bezpieczeństwa, aby wyeliminować ryzyko związane ze zmiennością tych czynników.
Okazuje się, że substancja czynna środka ochrony roślin wcale nie musi być rozłożona całkowicie, a wystarczy, że będzie niższa od najwyższego dopuszczalnego poziomu pozostałości (NDP = MRL). W procesie rejestracji środka istnieje obowiązek ustalenia takiego poziomu w żywności i paszach. Poziom tych pozostałości nie powinien stwarzać zagrożenia dla zdrowia ludzi.
W ocenie stopnia ryzyka zatruć pestycydami używa się także inne wskaźniki, m.in.:
- ADI — dzienne akceptowalne pobranie wyrażane w mg/kg masy ciała środka, które może być wchłonięte przez organizm bez obawy o zatrucie;
- ARfD — ostra dawka referencyjna oznaczająca dawkę, która może być pobrana w czasie nie dłuższym niż 24 h bez ryzyka dla zdrowia.
Badanie pozostałości środków ochrony roślin
Dbałość o bezpieczeństwo żywności nie może się tylko opierać na zaleceniach dotyczących jej produkcji, ale także musi obejmować kontrolę jakości. Jednym z elementów tej kontroli jest badanie pozostałości środków ochrony roślin w płodach rolnych. Badanie takie w naszym kraju przeprowadza Centralne Laboratorium Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Toruniu oraz akredytowane laboratoria Instytutu Ochrony Roślin-PIB w Poznaniu jak również laboratorium Instytutu Ogrodnictwa-PIB w Skierniewicach. Ocenę uzyskanych wyników prowadzi się zgodnie z wykazem najwyższych dopuszczalnych poziomów pozostałości zawartych w stosowanych aktach prawnych funkcjonujących w Unii Europejskiej.
Na podstawie kontroli pozostałości przeprowadzanych w każdym kraju UE corocznie powstaje raport publikowany przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Przykładowo w raporcie z 2016 r. podano wyniki analizy około 83 tys. prób żywności. Stwierdzono, że łącznie 97% zbadanych próbek żywności w UE spełniło normy określone przepisami prawa unijnego (53,6% było wolnych od pozostałości pestycydów, natomiast 43,4% zawierało je w ilościach śladowych). W Polsce poziom stwierdzanych pozostałości również ocenia się na niski.
Czytaj też: Badania owoców 2021 przed spedycją na rynek jabłek
Jak zmniejszyć ryzyko zatruć poprzez żywność?
Bezpieczeństwo konsumentów zależy w zasadzie od osób stosujących środki ochrony roślin. Jeśli wszelkie działania w tym zakresie prowadzi się w sposób prawidłowy, zgodnie z zasadami zawartymi na etykietach, to teoretycznie pozostałości środków w żywności być nie powinno. Tyle że w praktyce prawidłowe stosowanie środków wygląda różnie. Jest wiele przykładów niewłaściwego postępowania, które zwiększają ryzyko pozostałości w owocach. Nawet jeśli stosujemy się do zapisów ustalonych na etykiecie środka to trudno jest przewidzieć wszystkie skutki jeśli zabiegów w sezonie będzie kilkanaście lub więcej. Czy nie dojdzie wówczas do synergistycznego nakładania się negatywnych skutków stosowania środków? Możliwe, że podstawowy parametr, decydujący o bezpieczeństwie konsumenta, czyli karencja wydłuży się w razie wielokrotnego stosowania środka.
Duże ryzyko istnieje w przypadku stosowania środków niezarejestrowanych w danej uprawie oraz przeciw danemu szkodnikowi. Badania pozostałości środków wskazują, że taka praktyka ma często miejsce. Inny problem to korzystanie ze środków pochodzących z nielegalnych źródeł. W takich sytuacjach także nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak długo środek będzie się rozkładał. Nie wiemy też, czy nie będzie kumulował się w owocach. Oczywiste, że przekroczenie norm pozostałości środków ochrony roślin w żywności to naruszenie prawa i grożą za to określone sankcje.
Biorąc pod uwagę polskie realia, można stwierdzić, że świadomość plantatorów w zakresie stosowania środków ochrony roślin, a więc także w zakresie bezpieczeństwa żywności wzrasta. Należy mieć nadzieję, że pozytywnie wpływa to na nasze zdrowie.
Odrębnym tematem jest żywność pochodząca spoza naszego kraju i spoza Unii Europejskiej.
Czytaj też:
Oszczędzić na środkach ochrony 40% przy zachowaniu 100% skuteczności
Zero pozostałości w owocach
Jakość truskawek pod kontrolą PIORiN