Bezpieczeństwo żywności i zero pozostałości a zachowanie konsumentów
Nowoczesna uprawa roślin oparta na naturalnych produktach przyjaznych środowisku, powrót do natury, ekologia przede wszystkim to wg konsumentów podstawowe zasady gwarantujące bezpieczeństwo żywności. Tego wymagają od rolników, za tym lobbują, co ostatecznie przekłada się na tworzone w EU przepisy. Ale czy rzeczywiście dyktujący srogie warunki konsumenci sięgają właśnie po tą bezpieczną żywność?
Bezpieczeństwo żywności wymagane przez licznych konsumentów — uczestników rynku, stało się nadrzędne u obecnych unijnych decydentów. W ślad za restrykcyjnymi zasadami dbałości o środowisko rolnicze, czyli produkcji żywności na kontynencie europejskim wdraża się obecnie przepisy m.in. Zielonego Ładu. Część opinii publicznej je popiera, jednak bezpośredni zainteresowani, czyli rolnicy – w dużej mierze są przeciwni. A jak się zachowują winni takiego podejścia do zmian produkcji rolniczej — konsumenci?
Bezpieczeństwo żywności, czyli produkcja żywności zgodnie z naturą i dbająca o środowisko
Stopniowo z rąk rolników zajmujących się produkcją roślinną ubywa oręża do walki ze szkodnikami, chorobami, chwastami. Decyzją Komisji Europejskiej wycofywane są z użycia kolejne substancje czynne środków ochrony roślin. Ten proces nazywa się eufemistycznie — zastępowaniem, ale eliminowanych substancji niczym się nie zastępuje. Nie wprowadza się wcale nowych substancji czy metod alternatywnych. Najnormalniej w świecie skraca się lista dopuszczonych do stosowania środków.
Najczęściej decyzje w sprawie nieodnawiania zatwierdzenia danej substancji czynnej argumentuje się dbałością o zdrowie konsumentów, użytkowników środowiska i samo środowisko.
Do tych przepisów dostosowują się rolnicy, przy czym ich koszty wzrastają. W przeciwnym bowiem razie, gdyby nie przestrzegali prawa, ponieśliby ogromne straty — ekonomiczne i wizerunkowe.
Nowoczesne metody produkcji roślinnej

Dzisiejsze bezpieczeństwo żywności wiąże się z niemałymi kosztami m.in. produkcji pod osłonami, co powinno się odzwierciedlać w cenie owoców
Niejednokrotnie, aby sprostać wymogom wprowadzanego prawa, pokonać wysoko zawieszoną przez konsumentów poprzeczkę, europejscy rolnicy inwestują duże pieniądze w nowoczesne rozwiązania precyzyjnego rolnictwa. Ponoszą ogromne koszty na nowoczesne nawozy, maszyny i urządzenia, środki ochrony, opakowania. Wszystko po to, aby zrealizować stawiane wyzwania. Podkreślmy, te wygórowane oczekiwania prawnie popierane obowiązują wyłącznie profesjonalnych rolników krajów członkowskich UE.
Czy konsumenci rzeczywiście zwracają uwagę na bezpieczeństwo żywności?
A jak wobec tego wysiłku, wkładanego przez m.in. sadowników czy producentów warzyw, zachowują się dzisiaj konsumenci? Czy rzeczywiście ponoszą koszty wzrostu cen żywności pochodzenia roślinnego, do których sami latami się przyczyniali?
Od kilku miesięcy, gdy inflacja rośnie, a z nią ceny, zewsząd docierają skargi na „gigantyczną drożyznę”. Nie wiem tylko, czy europejscy konsumenci żywności zdają sobie sprawę, że to tylko preludium? Przedsmak tego, co nas czeka po wprowadzeniu przepisów Zielonego Ładu. Ten ambitny ekologiczny projekt nie zostanie wdrożony bez konsekwencji materialnych. Wielkość produkcji żywności na terenie UE zmaleje, a jej ceny wzrosną. To pewne!
Czym kieruje się dzisiaj konsument?
Przy ekskluzywnych stoiskach z ekologiczną żywnością, czy produkowaną zgodnie z wysokimi standardami jakościowymi, pięknie wyeksponowaną, świetnej jakości i oczywiście w „odpowiedniej” cenie, rekompensującej poniesione koszty klientów brak. W alejce z żywnością BIO sieciowego hipermarketu tłumów nie widać. Zainteresowanie towarem — minimalne. Piętrzy się natomiast rzesza konsumentów przy towarze „Wszystko po 4 zł”, a w krajach sąsiednich — „Wszystko za 1 euro”. Oblegane są promocje, wyprzedaże. Wszyscy zdają się zapominać o wysokich standardach, liczy się niska cena. Kto zwraca uwagę na bezpieczeństwo żywności? Na wymagania — zero pozostałości? Sięgamy nie po polskie czy hiszpańskie pomidory. O wiele tańsze są z Maroko, czy innych afrykańskich krajów, gdzie nawet nie słyszano o szczytnych europejskich zielonych ładach czy ekologii, i do dzisiaj wykorzystuje się DDT. W europejskim koszyku produktów przeważa dzisiaj tania żywność, a nie droga, ale jakościowa, markowa.
Cena — liczyła się, liczy i liczyć będzie!
Tym kierują się konsumenci. Grają światłych, wymagają, a jak rolnik, w tym sadownik powie „sprawdzam”, wówczas kupują to co najtańsze, a nie najzdrowsze, najbezpieczniejsze.
Jakie bezpieczeństwo żywności?!
Podsumujmy, opisane powyżej zachowania nie dotyczą wyłącznie polskich klientów. To nie jest tylko nasza mentalność. Ceną kierują się konsumenci wszystkich dóbr na świecie. Podobne zachowania klienckie opisują dziennikarze zajmujący się specyfiką europejskiej produkcji roślinnej w całej UE. Komisja Europejska ogłasza obligatoryjne przepisy, które w niedługim czasie mogą doprowadzić do kryzysu żywnościowego na Starym Kontynencie. Wówczas zarabiać będą na dzisiejszych „światłych, świadomych ekologicznie” Europejczykach wszyscy, którzy będą mieli nadmiar żywności z innych kontynentów. Na głodnych się zarabia, bo kupią, co popadnie, nawet najgorszy sort.
Dlatego może warto się zastanowić, aby nie brnąć w jakieś wysoce zaawansowane technologie, których jeszcze nie wymyśliliśmy nawet, a produkować bezpieczną żywność w oparciu na dostępnych metodach. Przykładowo — według opracowanych systemów produkcji żywności wysokiej jakości. Chociażby naszej Integrowanej Produkcji (IP), tudzież innych przed laty wdrażanych w krajach UE.